Dostał powiadomienie o tym, że
na ich profilu umieszczono nowy post. Oglądał więc teraz zdjęcie
Laury klęczącej w swoim pokoju, już gotowej na dzisiejszego grilla
u bliźniaków. Oboje lubili kombinację czerwieni i czerni. Laura
miała na sobie czarne, obcisłe rybaczki z wysokim stanem i
karminową bluzkę na ramiączkach z koronkowym obszyciem dekoltu,
przynajmniej o rozmiar za małą i wciśniętą za pasek. Big D
powinien być bardzo zadowolony. Strój dokładnie opinał ciało
dziewczyny, a ciało Laura miała doskonałe. Do tego dwie złote
bransoletki na kostkach, czarne, brokatowe baletki i choker na szyi.
Nie miała krótkiej spódnicy, ani głębokiego dekoltu. Nie
przepadała za tandetą. Ian zaśmiał się sam do siebie, gdy
przypomniał sobie, jak jego przyjaciółka stwierdziła, że gdyby
była dziwką, to taką luksusową. Makijaż miała zrobiony w stylu
Dity von Teese, z pieprzykiem pod okiem.
Gdy uśpił komputer, mimowolnie
ujrzał swoje odbicie w ekranie. Nie podobało mu się jeszcze
bardziej, niż kilkanaście minut temu, gdy przed lustrem poprawiał
włosy po przebraniu się w wyjściowy strój. I nie chodziło o
blaknący już siniak. Miał na sobie czarne dżinsy i szarą bluzę
z kapturem bez rękawów. Chciał wtopić się w tłum, żeby nie
robić Laurze przypału. Chciał być przeciętny, a czuł się jak w
przebraniu.
Laura pojawiła się w jego domu
kilka minut późnej. Gdy go ujrzała, rzuciła coś bardzo cicho pod
nosem. Brzmiało jak „Ja pierdolę”. I jeszcze to umęczone
westchnięcie, jakby była jakąś cierpiętnicą.
– Przecież miałem odpuścić
– rzucił obronnie, dobrze wiedząc, co jej chodzi po głowie.
– Nie próbuj mi wcisnąć
jakiegoś kitu. Miałeś nie prowokować więcej tych idiotów.
– No to nie prowokuję.
– W naszej budzie jest dużo
niestandardowych ludzi, zaczynając od tych biegających po parkach w
kostiumach pluszaków, ale nie dostają tak często po mordzie, bo
schodzą tępakom pokroju Thomasa z drogi. I tyle. To właśnie
miałeś zrobić.
Ian potulnie przyjął
reprymendę. Popatrzył z wdzięcznością na przyjaciółkę. Udało
mu się z tym, że jego matka była równie szajbnięta, no i z tym,
że spotkał na swojej drodze tę dziewczynę. Szkoda, że nie mógł
jej pokochać w inny sposób. Byłoby prościej.
– A Juliusowi nie będzie to
przeszkadzać? – spytał.
Laura wzruszyła ramionami.
– Albo bierze wszystko, razem
z bagażem albo nic.
– Nie jestem bagażem! –
obruszył się Ian.
Dziewczyna objęła go za szyję
i szybko zrobiła im zdjęcie telefonem. Pokazał je Ianowi.
Wyglądali jak księżniczka i żebrak.
– Trzeba odpicować –
zawyrokował Ian.
– Widzę, że wreszcie
załapałeś.
Miał przygotowany drugie strój
na imprezę. Zamierzał pokazać go Laurze, gdyby uzyskał właśnie
taką reakcję jak przed chwilą. Po cichu na nią liczył. Na łóżku
w jego małym pokoju leżała koszulka w marynarskie biało czerwone
paski i białe spodnie wiązane na kokardę sięgające przed łydkę,
z rozcięciami po bokach aż do kolan i pojedynczymi, czerwonymi
paskami.
– Nieźle – ucieszyła się
Laura. – Zrób sobie jeszcze koczek.
Gdy Ian się przebierał,
usiedli na podłodze naprzeciw siebie.
– Fajnie ci wyszło –
pochwalił jej makijaż.
– Nie przesada z tym
pieprzykiem?
– No co ty.
– To teraz ty – powiedziała
Laura, gdy zadowolona z komplementu odkładała lusterko, którego
używała przed momentem do poprawienia ust. – Po pierwsze,
trzeba zrobić coś z tym sińcem.
– Już prawie zszedł –
bronił się Ian, ale z ciekawością śledził dłonie dziewczyny,
grzebiącej w jego kolekcji kosmetyków. Jego mama była
współwłaścicielką hybrydy, która łączyła zakład kosmetyczny
z salonem tatuażu i piercingu. Przynosiła mu mnóstwo próbek i
kosmetyków blisko daty wazności. – Tylko bez przesady.
– Spoko.
Laura wygrzebała jedynie krem
matujący z lekkim, naturalnym efektem krycia. Zanurzyła w nim palec
i przycisnęła go prosto w czubek nos Iana, który parsknął
rozbawiony.
– Jaki piękny – pochwaliła
dziewczyna. Nim Ian zdążył otworzyć oczy, zaczęła mu robić
kreskę czerwonym eyelinerem z brokatem.
Popatrzył na swoje odbicie w
lustrze. Fajnie byłoby zrobić czarną kreskę z jaskółką, a
dopiero wyżej dodać czerwień, ale tak też było spoko. Wyciągnął
telefon i zrobił im wspólne zdjęcie.
– Prawie jak spełnienie
marzeń jakiegoś bi. – Zaśmiała się Laura. – Ale nie do
końca.
– Nie do końca? – spytał
Ian, ale zaraz załapał.
Przyciągnął Laurę jeszcze
bliżej do siebie. Zrobił im zdjęcia z wyciągniętej ręki. Na
kolejnym już się całowali. Gdy przetarł palcami wargi, zobaczył
na nich ślad szminki.
– Wrzucić? – spytał.
– Pewnie! Niech nerdy mają
coś z życia.
Nie denerwował się aż tak
bardzo imprezą, jakby mógł, bo wiedział, że nie będzie na niej
Thomasa i jego zgrai. Może należeli z Richardem do jednej drużyny,
ale raczej nie trzymali się razem. Chłopak miał chyba więcej
oleju w głowie, pewnie przez swojego brata. Laura zdradzała za to
oznaki zdenerwowania, gdy zbliżali się do willi rodziców
bliźniaków, jeszcze większej niż jej własna. No tak, przecież
miała się pierwszy raz pokazać ludziom z Juliusem jako para. Dla
niego to też było coś przełomowego. Nigdy nie chodził na
imprezy. Tak naprawdę w szkole było sporo ludzi, którzy chcieli
się z nim zadawać, chociażby przez zainteresowanie modą lub
cosplay’em. To on unikał nawiązywania nowych relacji. Wystarczyła
mu Laura. Tak sobie wmawiał, ale sam dobrze wiedział, że przyczyna
była inna. Nie chciał zostać zraniony.
Impreza odbywała się z tyłu
domu, obok basenu. Z bezprzewodowego głośnika sączyły się
lekkie, imprezowe hity. W przeważającej części house. Richard
zabawiał ludzi, głównie dziewczyny, swoją zręcznością w
zakresie rzucaniem mięsem. Sprawnie przewracał steki na grillu i
rzucał kawałami na granicy dobrego smaku. Big D siedział na
plastikowym krześle koło stolika z parasolem i gadał z jakimiś
chłopakami. Wszyscy mieli w ręce po piwie. Julius wstał na jej
widok. Jego mina zdradzała lekkie zszokowanie kreacją dziewczyny.
Laura podeszła do niego i pochyliła się, aby go pocałować. Przy
wszystkich. Nie wydawała się speszona, podobnie jak Julius
zakłopotany faktem, że dziewczyna musiała się pochylać, aby go
pocałować w policzek.
– Nieźle się odpicowałaś –
rzucił. – Widzę, że masz sporo czasu do marnowania.
Koledzy Juliusa kulturalnie się
wycofali, ale Ian został z tyłu, przysłuchując się rozmowie. Nie
za bardzo wiedział, co ze sobą zrobić.
– Sugerujesz coś? – spytała
Laura, uśmiechając się w ten sam sposób, co jej chłopak. – Nie
masz szans. Nowy Jork pooglądasz tylko na „Kevinie samym w Nowy
Jorku”.
Ach, chodziło o szkolne
eliminacje konkursu chemicznego, którego finał miał odbyć się w
Nowym Jorku.
– Chyba ty na „Śniadaniu u
Tiffany’ego” – odparł pewnie Julius.
– Skąd wiedziałeś, że
lubię ten film? – spytała ucieszona.
– Proszę cię – prychnął
chłopak niemal urażony. – Długo cię studiowałem. No i te
stroje. Lata sześćdziesiąte. Biel i czerń. Czasami czerwony.
Ian aż zrobił większe oczy.
„Długo cię studiowałem”. Łoł. Po prostu „łoł”.
Spojrzał na Laurę, która lekko się zaczerwieniła. Musiało być
niesamowicie coś takiego usłyszeć. Laura zdusiła chichot,
przygryzając wargę i nachylając się do ucha Julius, szepnęła
„Ale stanik mam różowy”.
– Kurwa, tego za wiele! –
rzucił Ian, który to usłyszał i ruszył w stronę grupki
skupiającej się wokół grilla i Richarda, grającego szefa kuchni.
Postanowił, że stanie gdzieś
z tyłu, nie wzbudzając niczyjego zainteresowania, a w odpowiednim
momencie wymknie się na papierosa, aby mieć wymówkę. Jego plan
został jednak tak szybko zniszczony, jak się pojawił.
– Cześć, Ian! – Richard
zamachał do niego. – Fajnie, że jesteś.
Oczywiście wszyscy, jak jeden
mąż, obejrzeli się na niego. Ian uśmiechnął się oszczędnie,
wyszukując jednocześnie tych najbardziej nieprzychylnych spojrzeń.
Zauważył głównie zdziwienie i trochę zaintrygowania.
– Hej… – odpowiedział. –
Richard.
– Co tak formalnie? Możesz mi
mówić Rick, byle nie Dick. – Zaśmiał się chłopak. – Mięso, czy
tę wegę papkę udającą prawdziwe jedzenie?
– Hej! – oburzyła się
jedna ze stojących obok dziewczyn.
– Mięso.
– I to mi się podoba!
Na szczęście i nieszczęście
doczepiła się do niego Claire, którą kojarzył ze szkoły. Była
przewodniczącą kółka literackiego i wygłaszała mowy na
wszystkich apelach. W jedną rękę wsadziła mu puszkę piwa ze
słomką, w drugą papierosa i zaczęła nawijać o nowej palecie od
Jeffree’go Stara, jakby uznała z automatu, że akurat on musiał
śledzić poczynania gejowskiego, pozbawionego brwi, różowego
rotwailera w świecie kosmetyków. Cóż, nie myliła się.
Jeszcze jedno piwo, jedna fajka
i dwa szaszłyki sprawiły, że zachciało mu się sikać. Julius
wskazał mu, gdzie w domu powinien szukać łazienki. Gdy idąc
długim korytarzem, minął salon, coś przyciągnęło jego wzrok.
Całkiem o tym zapomniał, a przez to wszystko, a zostały im tylko
cztery dni. W przeszklonej gablocie leżało myśliwskie trofeum,
zapewne ojca bliźniaków. Czaszka jelenia bez poroża. Doskonała.
Nie było żadnego zamka. Nie,
nie mógł jej tak po prostu wynieść. Wyjrzał przez okno. Od tej
strony ścianę domu i ogrodzenie dzielił tylko wąskie pasmo
trawnika. Mógłby ją wyrzucić za płot, a po imprezie po nią
przyjść. Potem podrzuciliby ją pod dom, jakby to był jakiś żart
kogoś z imprezy. Wszyscy wciąż wchodzili i wychodzili z domu. W
kuchni było piwo i schłodzone napoje.
Raz się żyło, co nie? Laura
była już kilka razy wcześniej u Juliusa, żeby „uczyć się
chemii”. Musiała widzieć ten pokój. Gdyby mogli to po prostu
pożyczyć, już dawno by mu o tym powiedziała. Tak sobie to
tłumaczył, gdy sięgnął do klamki szklanych drzwiczek. Wyciągnął
ostrożnie czaszkę, była cięższa niż się spodziewał. Otworzył
szerzej okno i rzucił nią z całej siły. Upadła zaraz pod drugiej
stronie ogrodzenia. Zamknął okno i zamierzał zrobić to samo z
gablotą.
– Zgubiłeś się? – Prawie
podskoczył, a jego serce mocniej zabiło, gdy usłyszał głos za
sobą. – Mogłeś zawołać, przyszedłbym na ratunek.
Przełknął ślinę, próbując
na szybko znaleźć jakąś wymówkę, ale nic nie przyszło mu do
głowy. Odwrócił się pośpiesznie, opierając się plecami o
gablotę tak, by zasłonić puste miejsce. Spojrzał na stojącego w
progu Richarda.
– Tylko oglądałem –
wytłumaczył. – Sorry.
– Nie szkodzi. – Chłopak
wzruszył ramionami.
Byli podobnego wzrostu, obaj
mieli około metra dziewięćdziesięciu. Tak jak i David. Richard,
podobnie jak brat, był ciemnym blondynem. Krótkie włosy nosił
lekko postawione. Przyciągał wzrok, bo był wysportowany i modnie
się ubierał, ale Ian nie nazwałby go przystojnym. Zaskoczył sam
siebie, gdy w jego głowie nagle pojawiła się myśl, że David
bardziej mu się podobał. Nie miał pojęcia dlaczego myślał o tym
teraz, gdy właśnie nieomal został przyłapany na kradzieży, a
teraz sterczał tu zagoniony w kozi róg. Może przez to, że Richard
zbliżył się do niego, przez co poczuł perfumy chłopaka. Tak,
faceci też stroili piórka. To nie była jedynie domena dziewczyn.
Tacy chłopacy jak Richard na pewno choć pięć minut rano spędzali
na wybraniu podkoszulka. Takiego, który najlepiej pokazuje ich
mięśnie. Tylko oni się do tego nie przyznawali, bo byli przecież
facetami.
– Widziałem zdjęcie.
Ian spojrzał na Richarda
zdziwiony. Minęła chwila, nim zrozumiał, o czym mówił chłopak.
Nie, niemożliwe.
– „Mokry sen bi”. –
Roześmiał się chłopak, potwierdzając jego przypuszczenia. –
Julius sobie znalazł ciekawą dziewczynę. Chyba z dwa lata gapił
się na nią jak to cielę.
– A, no tak.
– Dałem wam „like’a”.
Więc ty jesteś? Sorry, że tak mówię, ale wydawałeś się mniej
wyśrodkowany. Bardziej skrajny. Szoku zaznałem.
Ta sama ciekawość jak u
Thomasa, tylko mniej ordynarnie pokazana. Czy wszyscy faceci są tak
gruboskórni? – pomyślał z zawodem Ian. Nie, ostatnie korepetycje
pokazały mu, że nie wszyscy. Popatrzył na Richarda, któremu z ust
nie schodził przyjazny uśmiech. Nigdy wcześniej ze sobą nie
gadali, a pierwsze, o co zapytał, to czy naprawdę jest pedałem. To
było… smutne.
– Nie twoja sprawa – syknął
poirytowany.
– Spoko, tak tylko pytam.
Chyba ta rozmowa nie przebiegła
tak, jak Richard sobie planował.
– Wcisnę staremu, że
pożyczyłem ją na jakąś szkolną wystawę. Przynieś ją z
powrotem, jak zrobić już te zdjęcia. Następnym razem po prostu
poproś. Ludzie nie gryzą, przynajmniej większość – zmienił
temat, nim wyszedł z pokoju. – A, i chodź na dół. Zaraz będzie
karaoke.
Na szczęście Laura nie lubiła
śpiewać, więc oboje stanęli z boku i po prostu się przyglądali.
Nie było za bardzo czemu, bo talentu to tu brakowało. Później
zrobiło się gorzej, bo dziewczyna zniknęła z Juliusem w domu i po
kwadransie Ian doszedł do wniosku, że raczej już nie wrócą.
Postanowił więc ulotnić się niezauważonym z imprezy.
Nie było aż tak źle, uznał,
gdy wracał pogrążoną w mroku ulicą do domu. Nawiązał w końcu
nową znajomość. I mają teraz szansę zrobić fajny cosplay –
pomyślał i spojrzał na czaszkę, którą niósł pod pachą.
Uśmiechnął się pod nosem. To było idiotyczne z jego strony, ale
ważne, że zadziałało. Zaraz wrócił myślami do sytuacji z
Richardem. On chciał mu coś zaproponować, prawda? Chciał coś
sprawdzić… Poeksperymentować i wybrał akurat jego na królika
doświadczalnego. Dlaczego Richardowi miało wydawać się, że
akurat on się do tego nada najlepiej? Kuźwa, wcale się nie czuł
tak zajebiście, jak ta niepozorna koleżanka kapitan drużyny
cheerleaderek, kiedy to właśnie ją wybiera super macho, złocisty
blondyn, kapitan drużyny baseballa. Co by mu to dało, gdyby się
zgodził? Przecież zostałby wstydliwą tajemnicą, a on swoją dumę
miał. Nic, że był samotny jak pies.
Gdy tak sobie szedł i myślał,
markotniejąc coraz bardziej, niewiadomo kiedy doszedł przed dom
Laury. Zdziwił się, gdy dojrzał siedzącego na ławce przy chodniku Davida, lekko zgarbionego, z
dłońmi zaplecionymi na udzie. Wyglądał jak jakiś filozof. Ian w
ogóle nie spodziewał się go tu spotkać. Po co brat Laury miałby siedzieć
parę metrów na ławce przed własnym domem? Ian spojrzał na czaszkę.
Kurde – pomyślał – może miała jakąś magiczną moc?
– Hej – przywitał się,
podchodząc do ławki.
– Ian? – David spojrzał na
niego lekko zaskoczony. – Cześć.
Ian przewrócił oczami, gdy nie
uzyskał już ani jednego słowa więcej. Ludzkie byłoby coś w
stylu „Co tu robisz o tej porze?”. No ale nie, nie od tej oazy
spokoju i wyjebania na wszystko. Jeszcze chwilę bił się z myślami,
ale w końcu usiadł na ławce w odpowiedniej odległości.
Odseparował ich od siebie czaszką łani. Teraz nawet David musiał
się zdziwić. Patrzył chwilę na to cudo, a po tym nawet popukał
palcem, aby sprawdzić, czy jest prawdziwa.
– To całą sarnę zjedliście
na tym grillu? – spytał lekko rozbawiony.
Wciąż był pochylony, więc
patrzył na niego ponad szkłami wąskich okularów z czarnymi
ramkami. Ian poczuł, że musi zapalić.
– Coś w tym stylu – rzucił,
aby cokolwiek odpowiedzieć.
Była przyjemna ciepła noc. I
było cicho. Siedzieli na tej ławce, kilkanaście centymetrów od
siebie. David, najwyraźniej pogrążony był we własnych myślach, nie
wyglądał, jakby chciał ciągnąć konwersację. Więc tak
siedzieli. Ian nie mógł się zmusić do wstania, tylko patrzył na
niego ukradkiem. To jasne, że mu się podobał. Był wysoki, miał
przystojną twarz, może nie był tak umięśniony jak chociażby
brat Juliusa, ale nie był też chuderlakiem. I miał pieprzyk pod
prawym okiem, który zwykle zasłaniały okulary. Cały był taki
czarnobiały i jakby wyciosany z kamienia. Pewnie dlatego, że tak
rzadko mu się to zdarzało, ale kiedy już się uśmiechał, to robił niesamowite wrażenie. I zawsze miał świetnie dobrany zegarek.
Dzieliło ich teraz mniej więc
tyle samo, co przedtem z Richardem, ale uczucie było zupełnie inne.
Boże, uświadomił sobie, od kiedy on się gapił na niego jak to
ciele, gdy spotykali się rano przy szkolnych szafkach na korytarzu?
Ian przełknął z trudem ślinę w zaschniętym gardle, gdy nagle
dodarło do niego, że właśnie bardzo źle kończy się jego
pierwsza miłość, zanim zdążyła się w ogóle zacząć. Bo oto im dłużej
przyglądał się ukradkiem Davidowi, tym więcej znajdował
wskazówek, dowodów.
Jeden z mankietów jego
granatowej koszuli był rozpięty. Nie miał zegarka na nadgarstku, a
jego włosy były zmierzwione i sklejone potem. Tamta dziewczyna od korepetycji? Czy jakaś inna? Nie wyszedł z domu,
aby się przewietrzyć. Coś go powstrzymywało przed tym, żeby tam
wrócić, dlatego siedział na tej ławce taki zamyślony.
Ian, czując rosnące w nim
rozgoryczenie, spojrzał z oburzeniem na czaszkę. Wcale nie była
magiczna, chyba że to czarna magia. Wstał i sięgnął do
kieszeni po paczkę papierosów. Oczy zaczęły go piec, jakby
siedział cały dzień przed komputerem. Nie, nie mógł się
rozryczeć, przecież nie miał ku temu powodu. Nic się nie stało.
Wcale nie poczuł, jak jego
ciało się rozluźnia po pierwszym zaciągnięciu. David patrzył
teraz na niego, wreszcie zainteresowany w jakiś sposób jego osobą.
Finał nie będzie taki sam jak kilka dni temu, ale Ian poczuł, że
musi to zrobić. Żeby mieć poczucie, że zrobił wszystko, co mógł.
Że nie stchórzył. Wyrzucił więc papierosa i przygniótł go
butem. Odetchnął jeszcze raz i rzucił:
– David, ja… chyba się w
tobie zakochałem.
Oczywiście, że go wmurowało. Nawet tego stoika musiało to zaszokować.
– Co? – spytał po dłuższej
chwili David, chociaż na pewno usłyszał wyraźnie wyznanie, które padło
przed momentem.
Czy właśnie dostał traumy? I
będzie musiał iść na sesję do psychologa, bo chłopak wyznał mu
miłość? Tego Ian nie umiał wyczytać z jego twarzy. Gdy pierwszy
szok minął, nie nadeszła odpowiedź. Nie od razu. David wyraźnie
zastanawiał się nad tym, co powiedzieć. Skurwiel był strasznie
miły.
W końcu zdecydował się na
proste „Nie mogę”.
– Wiem – odparł cicho Ian.
Najwyższy czas wrócić do
domu.
***
Laura weszła do ich salonu
przebrana po kąpieli w piżamę i z ręcznikiem na głowie. Skóra
na jej twarzy dużo musiała dzisiaj znieść, więc zaaplikowała jej
maseczkę. David siedział na poduszce przy niskim stoliku i sklejał
model jakiejś lokomotywy, chyba z czasów drugiej wojny światowej.
Nie szło mu. Gdy Laura weszła do pokoju, poświęcił jej jedno
krótkie spojrzenie i wrócił do pracy. Dziewczyna zdążyła
wytrzeć i rozczesać włosy, nim wreszcie zapytał:
– Co mu powiedziałaś?
Byli bliźniakami. Nie potrzebowała wytłumaczenia, o co włąściwie pytał.
– Nic. Byłam zajęta sobą.
Po chwili dodała jeszcze:
– Wiem, że lubisz wszystko dokładnie przeanalizować, zaplanować i
przewidzieć wszystkie możliwe rozwiązania, ale czasami trzeba iść
na żywioł.
Więcej nie rozmawiali.
Chyba nadciągał sztorm.
Tajemnicze to zakończenie :) Ale to bardzo prawdziwe, takie porozumienie pomiędzy bliźniakami :) co mnie rozbawilo, ale i zaskoczyło, to że są tacy faceci, którzy są "ciekawi" Z perspektywy Iana to rzeczywiście nie za fajne. Tym bardziej że jest dosyć wrażliwy. Jestem też zaskoczona, że wyznał Dawidowi że się w nim zakochał. Ciekawe co z tego będzie? Dzięki i pozdrawiam 😘
OdpowiedzUsuńRównież pozdrawiam i dziękuję za komentarz, chociaż z lekkim opóźnieniem :)
Usuń