Tylko ja i ty. I nowy sąsiad, pomyślał Sasza.
Przyzwyczaił się już do myśli, że tak naprawdę lubi te dziecinady Santy Boy’a.
Te jego głupawe gierki. Uśmiechnął się na wspomnienie nocy spędzonej w hotelu
po ich ponownym zejściu. Teraz też więc przyjął z kumulującym się w podbrzuszu
podekscytowaniem swoją rolę. Gdy zacisnął usta w wąską linię, na policzkach
zrobiły mu się dołeczki. Spojrzał w dół, w oczy Santy Boy’a, który opierał
podbródek o jego brzuch, i pokręcił głową.