wtorek, 14 lutego 2017

ROZDZIAŁ 20 - Biały sufit nade mną i rana postrzałowa we mnie

Kiedyś już to pisałam, ale powtórzę -> Jest Jack. Yay! W super-pierwszych planach Jack miał być już martwy. Jednak jest taki zajebisty, że jakoś nie mogę go uśmiercić tak na amen. Co jest śmieszne, bo to tylko wytwór mojej i waszej wyobraźni. Jednak nie oznacza to, że jeszcze nie spadnie na niego topór kata he he (obłąkańczy śmiech).
W dniu, w którym ręce zacierają producenci kwiatów, bombonierek i prezerwatyw, życzę wam, aby czekoladki poszły wam jedynie w cycki i tyłki (dla facetów tylko to drugie). Buźka! :*

anta Boy przejechał kciukiem wzdłuż penisa Saszy i zebrał kroplę, która pojawiła się na główce. Oblizał palec i spojrzał w górę, na czerwoną twarz chłopaka.

poniedziałek, 6 lutego 2017

ROZDZIAŁ 19 - Teoria miłości i decyzje dorosłych dzieci

asza przewrócił się na drugi bok. Było za wcześnie, żeby wstawać i za późno, aby spróbować znów zasnąć. Zaczynał się nowy, ludzki dzień, niezgodny z naturalnym biorytmem. Za oknami było jeszcze ciemno, ale pracownicy pierwszej zmiany popijali już tosty mocną kawą i czytali newsy na tabletach. Spał znów sam, w swoim pokoju. Obydwaj nic nie powiedzieli, gdy Sasza przenosił z powrotem swoje rzeczy. Santa Boy nie próbował go zatrzymywać, a Sasza nie zamierzał prosić. Nie, żeby spanie we dwójkę było jakieś szczególne przyjemne. Rockman był ciężki, chrapał, a podczas snu przekręcał się z boku na bok. Ludzie w długich związkach po jakimś czasie łapali wspólny rytm, aż w końcu nie mogli usnąć bez drugiego ciała obok. Jednak to zajmowało więcej czasu niż kilka nocy. Mimo że Sasza więcej nie spał niż spał u boku Santy Boy'a, był rozgoryczony tym, że mężczyzna go nie zatrzymał. Postronna osoba zapewne sądziła, że to starszy muzyk sterował wszystkim w ich związku, ale tak nie było. Santa rzadko cokolwiek inicjował, nawet w strefie seksu. Sasza zawsze musiał dawać mu znaki. Oczywiście, gdy dostał już nieme lub werbalne przyzwolenie, wcale się nie krygował. Jednak nigdy nie zrobił niczego, czego Sasza mógłby nie chcieć. Nawet nie próbował. Jakby się bał uczynić cokolwiek, co mogłoby skłonić go do odejścia. Jednocześnie, gdyby się tak stało, to nie próbowałby go zatrzymać. Sasza czuł, że Santa Boy zawsze dawał mu jakąś furtkę. A on nie chciał żadnej pierdolonej furtki. Wolałby już usłyszeć „Jesteś mój, głupia suko”, niż „Rób, co chcesz”.