Sebastian
nie pojmował, co się właśnie dzieje. Siedział na zasłanym kocem
w kratkę łóżku w malutkim pokoiku i trzymał Logana na kolanach,
który smacznie spał. Obok siedział Grześ. Żywy i namacalny, to
nie był żaden duch. I nie miał brody. Sebastian naprawdę chciałby
być teraz tym doktorem, może wtedy objąłby swoim malutkim
umysłem, co właściwie ma miejsce.
środa, 22 stycznia 2020
wtorek, 14 stycznia 2020
EROS/SORE - ROZDZIAŁ 1 - Karzeł, któremu się poszczęściło
Opierali
się o ceglany mur i palili po jednym przed rozpoczęciem lekcji. Ian
spoglądał na swoje dzisiejsze dzieło, zastanawiając się, o co
chodziło. Jego najlepsza przyjaciółka, bez której chyba nie
chciałby żyć, przybiegła dzisiaj rano do niego niemal
spanikowana, co w ogóle do niej pasowało, i powiedziała, że „musi
ją zrobić”. Miała na myśli makijaż. Zwykle nie malowała się
do szkoły, nakładała jedynie tusz na rzęsy i przeciągała usta pomadką.
Tylko czasami, gdy coś jej wyskoczyło na twarzy, nakładała lekki
podkład. Dzisiaj za to dała sobie nawet zrobić brwi, mimo że
unikała tego, nawet gdy charakteryzował ją do zdjęć. Szkoda
tylko, że nie zgodziła się na biały korektor. Pięknie
rozświetliłby jej twarz. Mimo to i tak był bardzo zadowolony ze
swojego porannego dzieła. Nie wiedział tylko, po co to wszystko.
Nad strojem też musiała dzisiaj dłużej pomyśleć, ocenił.
Zaczynając od dołu, miała nałożone czerwone lakierki, czarne
podkolanówki, czerwoną spódnicę w kratę, którą musiała
wcześniej skrócić, dwa dopięte łańcuchy i czarny top na
ramiączkach. Do tego czarną, koronkową opaskę na szyi i
pieszczochy na rękach. Będzie musiała je ściągnąć, bo były
zabronione w ich szkole.
– Kurcze,
jest.
środa, 8 stycznia 2020
Trzy światy - ROZDZIAŁ 17 - Dwie niespodzianki
Pierwszy raz użyłam opcji zdalnego dodawania postu w wybranym terminie. Byłam mega ciekawa, czy zadziała. Wiem, że paru osobom na blogspocie sprawiała problemy.
P.S. Ktoś się spodziewał akacji na końcu rozdziału? :D
Nikomu nie przeszkadzało, że
tu siedzi. Ojciec Apacza był także leśnikiem. Wstawał codziennie
koło piątej rano, a o szóstej wsiadał już na rower. Wracał
dopiero na późny obiad. Był dość prosto myślącym facetem, dla
którego najważniejsza była rodzina. Jego żona okazała się inna,
niż spodziewał się tego Sebastian. Pochodziła z dużego miasta i
wciąż pracowała w swoim zawodzie. Była grafikiem komputerowym i
zlecenia wykonywała zdalnie. Czwórka ich synów większość dnia
spędzała na wypasie owiec, które dopiero wieczorem zapędzali do
koszary, czyli zagrody, którą przenosili, gdy dana łąka została
już ładnie przez zwierzęta wygolona. Sebastian na początku im
towarzyszył, było to dla niego zupełnie nowe doświadczenie, ale
szybko się znudził. Każdy dzień wyglądał niemal tak samo. Dużo
było w tym biegania na świeżym powietrzu i typowo „chłopięcych”
zabaw, ale on nie mógł się w tym odnaleźć.
środa, 1 stycznia 2020
Klątwa krwi - ROZDZIAŁ 1 - Dziecko dżungli
Na Nowy Rok nowy rozdział nowego opowiadania. Napisany już dawno, ale przez długi czas miałam takie przekonanie, że "to mnie przerośnie", ale teraz czuję, że dam radę. Składam Wam też życzenia na Nowy Rok. Dziękuję, że jeszcze zaglądacie do mnie :*
Uprzedzam, że klimat inny od reszty moich opowiadań. To tylko taki wstęp, teraz skupię się nad jakimś ładnym, nieprzesadnie dramatycznym zakończeniu "Trzech światów".
Pozdrawiam!
Uprzedzam, że klimat inny od reszty moich opowiadań. To tylko taki wstęp, teraz skupię się nad jakimś ładnym, nieprzesadnie dramatycznym zakończeniu "Trzech światów".
Pozdrawiam!
Dżungla
tętniła życiem. Bez ustanku wydawała nowe pokolenia na świat i
skazywała na rozpad i zgnicie stare. Dżungla niemal nigdy nie
cichła. Ci, którzy przybyli do niej po raz pierwszy, nieustanny
szmer lasu nazywali najdoskonalszą melodią, której człowiekowi
nie uda się nigdy skopiować. Uszy tubylców ignorowały tą
harmonijną kakofonię, pozostając czujne na najdrobniejsze sygnały
przerwania monotonii dżungli. Od tego zależało ich życie.
Chłopiec skulony pod wielkim
liściem, z którego skapywała woda, zamknął oczy. Nie były mu
teraz potrzebne. Cisza. W dżungli nagle zapadła cisza. Tylko „plum
plam” kropli uderzających o korzeń. Niemożliwe. To już. Tak,
czuł to. Jego mięśnie pozostawały napięte, a włosy na
przedramionach nastroszył się.
Subskrybuj:
Posty (Atom)